Wywiad z zespołem Prometidion

  • 10 October, 2017
  • Music Alert

„...ważniejsza od nazwy gatunku wciąż jest chęć dzielenia się energią, muzyką i przekazem. Dlatego też naszą twórczość adresujemy szczególnie do ludzi, którzy chcą wyjść poza osobiste czy też narzucone przez społeczeństwo, media czy inne grupy interesu stagnacje i ograniczenia i jednocześnie mieć trochę radości z życia” – zapraszamy do lektury rozmowy z formacją Prometidion, która lada moment zaprezentuje dwa nowe single zapowiadajace... no właśnie... co?


Skąd wziął się zespół Prometidion? Opowiedzcie o sobie krótko tym czytelnikom Music Alert, którzy być może nie mieli jeszcze styczności z Waszą twórczością.

Bartek: Prometidion wziął się z potrzeby grania, przekucia swoich inspiracji w coś własnego i przekazania swoich przemyśleń tak, żeby prowokowały odbiorcę do refleksji. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, to taka jest prawda (śmiech)

Mateusz: Zaczęło się od paru garażowych jamów i jak to pewnie często bywa stwierdziliśmy, że to na jamach nie może się skończyć. Graliśmy w podobnym składzie już w liceum, a znamy się praktycznie od kołyski także kiedy po paru latach udało nam się ponownie pograć, dalej było między nami pełne muzyczne porozumienie i unikalny flow. Postanowiliśmy podzielić się tą energią z innymi i pociągnąć to dalej. 


Póki co, macie na koncie Demo, wydane z końcem ubieglego roku. Jaki znalazł się na nim materiał? Gdzie nagrywaliście to wydawnictwo?

Bartek: Nagrywaliśmy je w studiu u Dudzika, prowadzonym przez perkusistę Kabanosa - Marcina Dudzika Dudzickiego. On też zajął się realizacją i postprodukcją. Bardzo fajny człowiek - polecamy współpracę. Z naszej perspektywy te numery już nieco się zestarzały, ale nadal gramy część z nich na koncertach - ich surowość i energia wciąż robi robotę na żywo.


Czy to demo można jeszcze gdzieś kupić lub odsłuchać?

Mateusz: Demko odsłuchać można na naszym bandcampie i na youtubie. Natomiast fizycznych kopii zostało już niewiele. Parę sztuk zostawimy na pewno na najbliższe koncerty, ale można też do nas śmiało pisać mejla albo przez fejsa.


 Jak sami określacie swoją twórczość? Kto na pewno nie powinien przejść obok niej obojętnie? W końcu, jak wyglądają Wasze inspiracje?

Bartek: W dużym uproszczeniu można określić to jako stoner/rapcore…

Mateusz: W sumie to chyba ciągle najtrafniejszy kompromis, ale mi z kolei to określenie trochę nie siedzi. Nie przepadam za klasyfikowaniem muzyki wyłącznie w systemie utartych już nazw gatunków. W dużej mierze redukuje to bogactwo i dynamikę muzyki do stereotypów, trochę tak jak szufladkowanie ludzi wg. klasy czy rasy. Wiem, że nie da się od tego kompletnie uciec, tak funkcjonuje rynek muzyczny i internet, szczególnie przy obecnym natłoku informacji i sam też często myślę w takich kategoriach. Wierzę natomiast, że ważniejsza od nazwy gatunku wciąż jest chęć dzielenia się energią, muzyką i przekazem. Dlatego też naszą twórczość adresujemy szczególnie do ludzi, którzy chcą wyjść poza osobiste czy też narzucone przez społeczeństwo, media czy inne grupy interesu stagnacje i ograniczenia i jednocześnie mieć trochę radości z życia. 

Bartek: I ja się z tym zgadzam. Słowem - nikt nie powinien przejść obok naszej muzy obojętnie! (śmiech). Pytałeś o inspiracje… w moim przypadku jest to każda ciekawa, nacechowana emocjami i energią dobrze wykonana muzyka, bez względu na szuflady gatunkowe. Na mój gust muzyczny największy wpływ miały lata 90. Ciężkie rockowe granie, scena grunge’owa, a z drugiej strony klasyczny rap ze wschodniego wybrzeża Stanów. Silnie wpłynął też na mnie rap z polskiego i brytyjskiego podziemia. 

Mateusz: Ja najbardziej chyba inspiruję się energią z muzyki na żywo. Staram się chodzić na dużo koncertów, szczególnie młodych, mniej znanych wykonawców. Często mają oni dużo więcej do zaoferowania niż dinozaury z milionami na kontach. Tak odkryłem ostatnio wiele fajnych kapel jak np. OAT, Slope czy polski Bantha Rider. Bardzo lubię też jazzowe i funkowe koncerty. Natomiast długofalowo największy wpływ na mnie miały chyba Down, Hopesfall, RATM i Another Breath. 


Pracujecie obecnie nad nowymi singlami. Co to będą za utwory i kiedy planujecie ich premierę?

Mateusz: Z naszego nowego materiału wybraliśmy dwa kawałki, które dobrze odzwierciedlają rozpiętość naszych możliwości. Pierwszy numer jest wolniejszy, bardziej melodyjny, z paroma charakterystycznymi riffami. Drugi to totalny banger koncertowy, groove, energia i szaleństwo. 

Bartek: Teksty są anglojęzyczne. Tematyka jest zbliżona, ale moim zdaniem jest to krok dalej. Więcej nie chcę na razie zdradzać. Możemy obiecać, że w obu numerach będzie moc. Planujemy premierę tej jesieni.

 

Czy nowe single i zapowiadana płyta będą rozwinięciem muzycznej drogi, jaką poznajemy na Waszym ostatnim wydawnictwie? Czego możemy się spodziewać?

Bartek: W pewnym sensie tak, tzn. będzie to bardziej ewolucja niż rewolucja. Fajne jest to, że nie trzymamy się zdefiniowanych ram gatunkowych, mamy szeroki horyzont. Ale zawsze jest w tym nasz, własny pierwiastek, coś łączy te numery na nasz własny sposób. Część nowego materiału może być zaskoczeniem dla kogoś, kto jak dotąd słyszał tylko nasze demo. I spoko. Materiał na płytę już się kroi, ale wszystko po kolei - najpierw single, w międzyczasie koncerty. A żeby był długogrający album, musi być wydawca. 

Jak wygląda Wasza aktywność koncertowa? Gdzie będzei można posłuchać Was na zywo w najbliższym czasie?

Mateusz: W tym roku zagraliśmy kilka koncertów, jeszcze parę mamy w planach. Na początku Listopada wspieramy Over the Under w ich megatrasie. Od 4ego do 7ego zagramy w Parczewie, Lublinie, Siedlcach i Wawie. Później szykuje nam się krótki wypad do Niemiec, w grudniu zaliczymy Lipsk, Berlin i Drezno. 

Bartek: Jeśli ktoś nie chce czekać do listopada, to zapraszamy na nasz fanpage. Znajduje się tam jeden z naszych nowszych numerów w wersji “live”, więc można sprawdzić sobie namiastkę tego, jak wygląda nasza aktywność koncertowa. Na naszym fejsie aktualizujemy oczywiście info o kolejnych koncertach. No i zapraszamy na nadchodzące gigi!


Czy w przyszłym roku chcielibyście swoją twórczością zainteresować jakieś duże letnie festiwale? Jaki w ogóle macie plan na 2018 rok?

Mateusz: Pewnie że tak, chociaż na razie skupiamy się na szlifowaniu materiału i ogarnięciu koncertów na początku roku. W lutym chcemy zagrać małą trasę po Polsce z zaprzyjaźnionymi kapelami z Niemiec. OAT grają mega energetyczną mieszankę stonera i punku, Reversed to 2 młodych chłopaków z bardzo żywiołową i technicznie innowacyjną muzyką. Chcemy dobrać jeszcze jedną polską kapelkę do składu i zrobić konkretny rozpierdol.

Bartek: Każda opcja koncertowa jest przez nas brana pod uwagę, chcemy grać ich jak najwięcej. 2018 to kolejne koncerty. Będziemy też szukać wydawcy.


Dziękujemy za rozmowę i ostatnie słowo należy do Prometidion!

Bartek: Prometidion nie powie ostatniego słowa jeszcze bardzo, bardzo długo! (śmiech)

Mateusz: (śmiech) Dzięki, piona, do usłyszenia i do zobaczenia na koncertach! 


Wywiad z zespołem Prometidion" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia